To musiałby Pan podać przykłady.
A nasze, kochane i urocze łapownictwo? Taka mała łapóweczka. Rosjanie mają na to piękne słowo - wzjatka."Tylko ryby nie biorą". Grzech? No przecież trzeba się panu doktorowi odwdzięczyć, najlepiej jeszcze przed operacją. To się "wdzięczność" nazywa.Przed operacją - łapówka, po operacji - wdzięczność. A przyjmujący grzeszy?
Czyli co? W takim razie jest Pan za tym aby wskazać dokładnie gdzie się znajduje taka osoba i narazić na śmierć siebie i swoją rodzinę? Nie poważne to by było. Wg mnie w niektórych sytuacjach trzeba oszukiwać, a jest to nawet wręcz chwalebne (np. tej co opisałem). Stan wyższej konieczności.
A co do punktu 5 to wydaje mi się, że o ile pracownik to nie jest jakiś leń i nie działa na szkodę firmy tylko podwinęła mu się lekko noga (bo np. miał zły dzień) to można się za niego wstawić.
Nie mogę uwierzyć, że katolik to w takich sytuacjach zwyczajny gamoń.(...)Mam wrażenie, że dzisiaj z katolika robi się gamonia, potulnego baranka który nie potrafi w niektórych sytuacjach się sprzeciwić lub wzniecić ognia. W sumie to się nie dziwię w takim wypadku, że wrogowie Kościoła mają katolików za zwykłe cioty i nieszczęśników losu. Widzę, że feminizm dotarł nawet do męskiej gałęzi tradycjonalistów katolickich.
Rzeczywiście mówi się katolikom - nadstawiaj drugi policzek
BTW 2: zalinkowany tekst o restrykcji myślnej mówi w zasadzie to, co ja powyżej: np. że służącym wolno wprost mówić, że pana "nie ma w domu", chociaż jest. Co prawda niektórzy (np. M. S.) starali się to naciągać, że chodzi niby tylko o przypadki, w których druga strona wie, że "kłamiemy", czyli że to tylko taka konwencja "ja wiem, że ty wiesz, ale głupio mi to wprost powiedzieć, więc umówmy się, że..." - ale to oczywiście byłoby kompletnie bez sensu w casusie ukrywania Żydów czy zboża, albo w casusie posiadania papierów na lewe nazwisko - ponieważ w tych przypadkach chodzi, ahoj, dokładnie o to, by drugą stronę wyprowadzić w pole, a nie o to, żeby się z nią bawić w salonowe gierki.
Rozdział I.O kłamstwie.1044 Kłamać jest to mówić niezgodnie z myślą, w chęci zwodzenia; jest to utrzymywać za prawdę co się wie być fałszem, lub za fałsz, będąc przkonanym o prawdzie, a to w zamiarze wprowadzenia w błąd: (...)Kłamie się mową, pismem, znakiem lub czynem, żeby wszakże było kłamstwo, trzeba aby mówiący fałsz miał chęć uwiedzenia. (...)Wszelkie kłamstwo będąc przeciwne prawdzie, jest złe z natury swojej, i nigdy nie jest dozwolone. (...) Dlatego też my wnosimy, według św. Augustyna i według św. Tomasza, że nie należy nigdy kłamać, ani w sprawie religii, której gruntem jest prawda; ani pod pozorem chwały Boga, który nie może być uwielbiony tylko przez tryumf prawdy; ani dla odwrócenia grzesznika od zbrodni; ani dla ocalenia życia niewinnemu lub dla pozyskania zbawienia duszy będącej w niebezpieczeństwie: "Nie godzi się kłamstwa mówić dlatego, aby któś drugiego z jakiego niebezpieczeństwa wybawił" (Św. Tomasz z Awkinu, Summa Teologiczna, 2,2, q. 110.)(...)Częstokroć pytają księdza o rzecz, którą wie ze spowiedzi: czyż on kłamie mówiąc, że o niczem nie wie? Nie, wiedzieć bowiem należy, iż on jest obowiązany mocą wszystkich praw, odpowiedzieć, jakby bezwarunkowo o niczem nie wiedział. My dodamy jeszcze, że skoro ktoś wie o jakowej rzeczy pod pieczęcią tajemnicy, może powiedzieć, iż o niej nie wie, jak Jezus Chrystus rzekł z okazyi sądu ostatecznego: Nikt nie wie ani dnia, ani godziny, nawet ani syn człowieczy: "De die aute illo et hora nemo scit, neque angeli i coelo, neque Filius, nisi Pater" (Mk 13,32). Temi słowy, mówi Bergier, Zbawiciel chciał powściągnąć nierozważną ciekawość swoich uczniów, dając im do zrozumienia, że nie byłoby rzeczą stosowną objawiać im tę tajemnicę. Ta odpowiedź zawiera tęż samą myśl, jak owego ojca, który dziecku zbyt ciekawemu odpowiada: Ja o tem nic nie wiem. Są jeszcze inne sposoby odpowiadania mniej więcej dwuznaczne, których jednak znaczenia łatwo rozwikłać zastanowiwszy się nieco: wolno ich używać, byleby bez zamiaru uwodzenia, lecz tylko dla zatrzymania w sekrecie pewnych rzeczy. których nie można wyjawiać bez narażenia interesu familii lub trzeciego, albo nawet własnego. (...)
Oczywiście, że nie. Można unikać odpowiedzi, udzielać wymijających etc. Zresztą udzielono Panu odpowiedzi w innych postach.
Ta odpowiedź zawiera tęż samą myśl, jak owego ojca, który dziecku zbyt ciekawemu odpowiada: Ja o tem nic nie wiem. Są jeszcze inne sposoby odpowiadania mniej więcej dwuznaczne
Cytat z pracy pt. "Etyka w ujęciu Tadeusza Ślipki SJ" Romana Darowskiego:Nawiązując do przemyśleń belgijskiego jezuity, prof. Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie, Arthura Vermeerscha (1858–1936), dokonał pogłębionej analizy zjawiska mowy. W wyniku tej analizy sformułował pojęcie tzw. „wiedzy nieprzekazywalnej”, objętej moralnym obowiązkiem zachowania sekretu. W sytuacji, kiedy ta wiedza zostaje wystawiona na zamach ze strony „niesprawiedliwej agresji słownej”, wykorzystując zasadę ograniczonego zakresu aksjologicznego – w tym przypadku cnoty prawdomówności – przyjmuje dopuszczalność tzw. „mowy defensywnej”, czyli świadomego fałszu, etycznie usprawiedliwionego wyłącznie w ściśle zakreślonych granicach koniecznej obrony sekretu przed wymuszaniem jego zdrady za pomocą aktów przymusu i pogwałcenia naturalnych praw człowieka.
Panie Bartku, mógłby się Pan pokusić o przytoczenie stanowiska św. Alfosa Ligouri? Nie każdy czyta po łacinie, a na pewno wniosłoby to wiele do dyskusji.